Emerytowany komendant wojewódzki straży pożarnej Stanisław Mikulak wspomina swoją strażacką służbę i związki z ziemią szczycieńską.

Moja strażacka służba (cz. 4) Intensywne ćwiczenia

Teraz niezbędnym było rozpoczęcie podstawowego szkolenia strażackiego, które zainicjował z dużym zaangażowaniem naczelnik Gołota w postaci coniedzielnych zbiórek, na które o godz. 11:00 zwoływał Wincenty Gajek sygnałem trąbki alarmowej. Była to pewna atrakcja dla dzieci, a także informacja dla dorosłych, którzy wybierali się na niedzielną mszę świętą do Dźwierzut. Szkolenie zaczynało się od musztry, a potem sprawdzenia drabiny i bosaków i na końcu uruchomienia przynajmniej przez 6 strażaków sikawki. Gdy była pogoda, ćwiczenia z sikawką odbywały się na mokro, co sprawiało szczególną frajdę towarzyszącym dzieciakom przebiegającym w zasięgu strumienia wody. Strażacy chętnie polewali także przechodzące dziewczyny.

Śmigus-dyngus

Szczególnie intensywne polewanie odbywało się w poniedziałek wielkanocny - śmigus dyngus - strażacy z sikawką i beczkowozem przejeżdżali przez wieś, polewając wszystkie domy i zbierając od gospodarzy tzw. „wykup” w postaci datków pieniężnych i świątecznych przysmaków, wzbogacając tym swoją strażacką kasę i możliwość urządzenia wspólnego świętowania. Ja starałem się nie opuścić żadnego ze szkoleń i ćwiczeń oraz pomagałem strażakom czyścić sprzęt po ich zakończeniu, co szczególnie pochwalał naczelnik Gołota. Być może już wówczas obudziło się we mnie zafascynowanie strażą pożarną i służbą pożarniczą, którą mi przepowiadał naczelnik, a potem zawsze przypominał, że wyszedłem spod jego ręki.

Kiejkucki teatr

W następnych latach kiejkucka OSP skoncentrowała się na zdobywaniu środków na adaptację jakiegoś budynku na salę umożliwiającą podjęcie działalności kulturalno - rozrywkowej, a szczególnie organizowanie dochodowych zabaw tanecznych.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.