W tym roku szczycieńskie Liceum Ogólnokształcące obchodzi swoje 70-lecie. Z tej okazji rozpoczynamy cykl wspomnień absolwentów oraz nauczycieli związanych ze szkołą na przestrzeni minionych dziesięcioleci. Są one nie tylko świadectwem historii ogólniaka, ale też przybliżają powojenne życie Szczytna oraz sylwetki ówczesnych mieszkańców, którzy zapisali w dziejach miasta. Jako pierwsze publikujemy wspomnienia absolwenta szczycieńskiego gimnazjum i LO Zbigniewa Chmielewskiego, który maturę zdał w 1951 r.

Myśmy byli pierwsi cz.I

PRZYBYLIŚMY Z RÓŻNYCH STRON

Była to typowa dla tamtych lat klasa. Pierwsza gimnazjalna - rocznik 1945. Do Szczytna przyjechaliśmy transportami z różnych stron, byliśmy w różnym wieku. Wielu zasiadło w ławach szkolnych po pięciu latach przerwy. Mimo młodego wieku mieliśmy już wiele doświadczeń i wspomnień związanych z okupacją, wywózkami, Powstaniem Warszawskim, czystkami na Wołyniu. We wrześniu 1945 było nas dwadzieścioro, ale z każdym miesiącem przybywali nowi uczniowie.

W pierwszej ławce siedziały śliczne jak dwa aniołki, najsłodsze w klasie 13-latki, Tereska Warpechowska i Irenka Przybyłowska. Były pupilkami wszystkich nauczycieli, wzorowymi uczennicami i wkrótce, gdy powstał szkolny teatr, powierzano im najważniejsze role. Z każdym rzędem ławek średnia wieku była coraz wyższa. To byli ci, którym przyszło odrabiać stracone lata nauki. A w ostatnim rzędzie, pod ścianą, najstarsi z nas, dwudziestoparoletni kawalerowie - Jurek Ziółkowski i jego koledzy, Marian Zaorski, Włodek Jóźwik. Ale pierwszoplanową postacią był wśród nich por. Edward Raczyński. Nazywaliśmy ich „partyzantami”, ponieważ nosili oficerki - buty z cholewami, wojskowe kurtki. Mówiło się po cichu, że mieli za sobą lata konspiracji i prawdopodobnie przynależność do AK. Zarówno nauczyciele jak i my - młodsi - nie bardzo wiedzieliśmy, jak się do nich zwracać - per ,,pan” czy per „ty”.

„Partyzanci” trzymali się razem, mieli swoje sprawy, wiedzieliśmy, że piją wódkę. W soboty chodzili na zabawy, a Jurek Ziółkowski był harmonistą w jedynej w mieście orkiestrze tanecznej. My, młodsi, zafascynowani harcerstwem, stanowiliśmy odrębną grupę.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.