Minęła połowa lipca, czyli mamy lato w pełni. Pierwszy tradycyjny turnus wczasowy za nami. Można więc już zaobserwować, jak wygląda tegoroczna wakacyjna turystyka z perspektywy cudu natury, którym ponoć są Mazury.

Wakacyjne wędrówki ludów
„Polska Strefa” w chorwackim hotelu

Jak co roku mam ja ku temu szczególną okazję, ponieważ sporo czasu spędzam na szczycieńskiej ratuszowej wieży widokowej, odwiedzanej dość licznie przez przybyszów z innych regionów Polski. Doprawdy jest z kim pogadać. Jeśli chodzi o owych turystów na szczycieńskiej wieży, to jak dotychczas, nie spotkałem pośród nich ani jednego obcokrajowca, choć pamiętam, że w roku ubiegłym bardzo często musiałem nagimnastykować się intelektualnie, aby przypomnieć sobie choć trochę z obcych języków, których uczono mnie za młodu i sprostać wymogom konwersacji. Ponadto zauważam jeszcze jedną różnicę. Tegoroczni turystyczni bywalcy wieży rekrutują się głównie z warstw inteligenckich. Są merytorycznie przygotowani i zaopatrzeni w przewodniki. Niejednokrotnie proszą o pamiątkową pieczątkę na przewodnikowym zdjęciu, potwierdzającą ich pobyt. W latach ubiegłych przeważały wielodzietne rodziny. Obecnie takich familijnych wycieczek spotykam znacznie mniej.

Przed rokiem opisałem ogólnopolskie zjawisko turystyczne, jakim był zdecydowany zanik popularności wyjazdów do śródziemnomorskich, ciepłych krajów i totalne oblężenie plaż bałtyckich. Był to proces spowodowany niebezpieczeństwem związanym z działaniami wojennymi w krajach Afryki Północnej (Maroko, Tunezja, Egipt), a także w Turcji. Ten strach jeszcze nie minął i niegdysiejsi stali bywalcy zamorskich ośrodków nadal preferują podróże wewnątrz ojczyzny. Natomiast warto zauważyć, że obecnie mamy do czynienia z całkowicie nowym zjawiskiem w turystycznej migracji rodaków, wynikającym bezpośrednio z wewnętrznej polityki aktualnej władzy.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.